W dniu 21 marca 2002 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu ogłosił wyrok w sprawie Nikula przeciwko Finlandii. Rozstrzygnięcie ma istotne znaczenie dla określenia zakresu wolności słowa obrońcy wypowiadającego się krytycznie na sali sądowej o krokach podejmowanych przez swego procesowego przeciwnika – prokuratora. Z orzeczenia wynika szereg tez mówiących o pożądanym sposobie kontrolowania nierzadko gorących polemik sądowych oraz o możliwości wymierzania sankcji za nazbyt ostre sformułowania. Werdykt należy też potraktować jako źródło informacji o europejskim standardzie, który wszystkie państwa członkowskie Rady Europy – a więc i Polska – powinny realizować.
Anne Nikula uczestniczyła w latach 1992-93 jako obrońca w dwu postępowaniach karnych wytoczonych I.S. oraz kilku innym osobom. Działała na podstawie ustawy o pomocy prawnej. W czasie pierwszego procesu prokurator T. zażądał, aby I.S, jego brat S.S. oraz L.O. zostali czasowo pozbawieni możliwości prowadzenia działalności gospodarczej, gdyż odpowiadają za bankructwo kilku przedsiębiorstw, których byli właścicielami lub wobec których występowali jako powiernicy. Na jednym z posiedzeń prokurator zwrócił się o objęcie zakazem S.S., niezależnie od tego, czy rzeczywiście uczestniczył on w zarządzaniu jedną ze spółek. Równocześnie prokurator przesłuchał I.S., S.S., O.O. oraz księgowego M.H. jako podejrzanych w związku z zawiadomieniem otrzymanym od M.S., żony S.S., informującym o popełnieniu nadużyć przy wykonywaniu funkcji powierniczych. Prokuratura zdecydowała się ostatecznie wnieść oskarżenie (drugi proces) przeciwko trzem osobom; wyjątkiem był S.S., gdyż uznano, że nie uczestniczył on w posiedzeniach zarządu, na których podejmowano decyzje o kwestionowanej alokacji środków finansowych. Prokurator chciał jednak wezwać S.S. jako świadka. Wnioskowi sprzeciwili się trzej oskarżeni oraz obrońcy. W czasie posiedzenia Nikula odczytała, a następnie przekazała sądowi memoriał zatytułowany "Manipulacja i bezprawne przedstawienie dowodów". Zawierał on następujący fragment:
Oskarżenie stara się ukryć fakt, iż S.S. był prezesem zarządu spółki (...). Rażące nadużycia w prezentacji dowodów muszą prowadzić do ich odrzucenia przez sąd. (...). Prokuratorskie działania pokazują, że próbuje się za pomocą proceduralnych wybiegów uczynić ze współoskarżonego świadka, aby w ten sposób poprzeć tezy oskarżenia. Równocześnie, aby przeszkodzić oskarżonemu w przedstawieniu dowodów, prokurator wniósł wyssane z palca oskarżenia przeciwko osobie, która powinna być świadkiem [chodziło o księgowego M.H., który w pierwszej ze spraw występował jako świadek – I.C.K]. (...) Takie przemyślane nadużycie uprawnień przez władzę publiczną jest czymś niezwykłym w państwie poddanym zasadzie rządów prawa.
Jeśli chodzi o proceduralne wybiegi zastosowane przez prokuratora w obecnej sprawie, mianowicie dwa przypadki manipulowania rolą procesową, chcę zwrócić uwagę, iż łagodniejsza forma takiej manipulacji została potępiona przez norweski Sąd Najwyższy. Ów precedens ujawniał działania podobne do podjętych przez prokuratora w obecnej sprawie. (...) Prokurator dopuścił się manipulacji rolami procesowymi, a w konsekwencji złamał swe urzędowe obowiązki i podważył zasadę bezpieczeństwa prawnego.
Prokurator odrzucił zarzuty, podtrzymując równocześnie swoje wnioski. Sąd zgodził się z nim i przesłuchał S.S jako świadka. Następnie wydał wyrok, skazując I.S. i L.O. na karę więzienia w zawieszeniu i grzywny, a M.H. na grzywnę. Wszyscy ukarani wnieśli apelację, kwestionując przesłuchanie S.S. jako świadka. Sąd apelacyjny nie dopatrzył się jednak uchybień w tej sprawie, uwolnił jednak I.S. i M.H. z zarzutu nadużycia uprawnień powierniczych, utrzymując wszakże obowiązek wypłacenia odszkodowania na rzecz pokrzywdzonej. Skazani zwrócili się następnie do Sądu Najwyższego. Ten przyjął skargę do rozpatrzenia tylko w części dotyczącej księgowego. W wyroku M.H. został zwolniony z nakazu zapłaty odszkodowania.
Prokurator T. skierował wniosek do urzędu prokuratorskiego przy sądzie apelacyjnym o zbadanie, czy Nikula dopuściła się w memorandum zniesławienia. Choć prokuratura uznała, że tak się stało, nie zdecydowała się na wniesienie oskarżenia, kwalifikując wykroczenie jako drobne. Słowa obrończyni nie wyrządziły większej szkody, zarzuty wynikały częściowo z jej niedoświadczenia, a ewentualną karą, na jaką zdecydowałby się sąd, byłaby co najwyżej grzywna.
Niezadowolony prokurator postanowił wystąpić z prywatnym oskarżeniem karnym. W czasie postępowania Nikula argumentowała, że jako obrońcy przysługiwała jej bardzo szeroka swoboda wypowiedzi. Prokuratorzy oraz przedstawiciele prawni są zobowiązani do tolerowania krytyki w dużo większym zakresie niż osoby prywatne. Jej słowa były ponadto skierowane wyłącznie do sądu i dotyczyły jedynie tych działań prokuratora T., które podjął w sprawie przeciwko jej klientom. Natomiast według prokuratora T. twierdzenia Nikuli były obraźliwe i mogły przeszkodzić w wykonywaniu obowiązków zawodowych oraz w rozwoju jego kariery. Przywoływał w tym kontekście swą długoletnią pracę w prokuraturze, funkcję pełnioną w radzie miasta oraz przewodniczenie lokalnemu oddziałowi partii politycznej.
Sąd apelacyjny uznał, że Nikula jest winna publicznego zniesławienia popełnionego "bez lepszej wiedzy", tzn. nieumyślnego działania. Należy je odróżnić od publicznego zniesławienia "pomimo lepszej wiedzy", czyli umyślnego czynu polegającego na świadomym przypisaniu działania, przy równoczesnej wiedzy sprawcy, że do działania takiego nie doszło. Sędziowie przyznali, że obrońca, który ma obowiązek występowania w interesie swego klienta, powinien zwracać uwagę na błędy i uchybienia popełnione przez prokuraturę. Krytyka musi przyjąć jednak odpowiednią formę i opierać się na faktach. Tymczasem Nikula zarzuciła prokuratorowi w pisemnym memorandum, iż świadomie nadużył swych uprawnień i dopuścił się złamania urzędowych obowiązków. Twierdziła tym samym, że doszło do popełnienia umyślnego przestępstwa zapisanego w rozdziale 40 art. 10 fińskiego kodeksu karnego. Czyn Nikuli stanowi natomiast przestępstwo, jeśli mógł narażać na obrazę lub przeszkodzić w wykonywaniu obowiązków zawodowych albo zaszkodzić karierze.[1] Sędziowie wskazali, że Nikula, która jest prawnikiem, wypowiedziała kwestionowane słowa na otwartym dla publiczności posiedzeniu sądu. Jej twierdzenia mogły więc dotrzeć do opinii publicznej, a tym samym mieć konsekwencje, o których mówi prawo. Nikula nie wykazała prawdziwości zarzutów. Prawidłowość postępowania prokuratora potwierdziły równocześnie sądy odwoławcze. Chociaż obrończyni nie można przypisać zamiaru umyślnego zniesławienia, powinna zdawać sobie sprawę z charakteru i możliwych następstw poczynionych zarzutów. Nikula została skazana na grzywnę 4260 fińskich marek (jest to równowartość ok. 2500 złotych); nałożono też na nią obowiązek zapłaty prokuratorowi odszkodowania w wysokości 3 tysięcy marek, oraz uiszczenia kosztów postępowania (8 tysięcy na rzecz T. oraz 300 na rzecz państwa).
Obydwie strony wniosły apelację do Sądu Najwyższego. Sędziowie stosunkiem 3 głosów do 2 podtrzymali prawidłowość wnioskowania sądu apelacyjnego, ale postanowili uchylić karę grzywny (utrzymany więc został obowiązek uiszczenia odszkodowania i kosztów postępowania).[2]
Nikula zarzuciła w skardze, że doszło do złamania swobody wypowiedzi chronionej w art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Brzmi on następująco[4]:
Nikula argumentowała, że ingerencja nie była przewidziana przez prawo, gdyż jako obrońca nie mogła się spodziewać, iż przepisy kodeksu karnego zostaną zastosowane w związku z wypowiedziami poczynionymi za sali sądowej. Trybunał nie podzielił jednak jej poglądu uznając, że ingerencja wynikała z "racjonalnej" interpretacji prawa. Sędziowie uznali również, że ograniczenie służyło uzasadnionemu celowi w postaci ochrony praw innych osób. Równocześnie Trybunał postanowił nie rozstrzygać, czy ingerencja miała na celu ochronę wymiaru sprawiedliwości.
Pozostało ustalić, czy wymierzoną sankcję można uznać za konieczną w demokratycznym społeczeństwie. Zdaniem Nikuli jej słowa były odpowiednie i opierały się na faktach, których prawdziwości nie kwestionowano. Obrońca musi mieć prawo do swobodnego wypowiadania się, nawet jeśli druga strona nie chce tego słuchać. Art. 10 należy interpretować tak, aby uniemożliwić ingerencję, a nawet samą groźbę ingerencji, ze strony władz publicznych w sposób, w jaki adwokat broni oskarżonego. Władze fińskie kwestionowały te sugestie, a także wnioski przedstawione Trybunałowi przez "Interights" jako oparte na niewielkiej próbce systemów prawnych, w części spoza Europy. Zdaniem władz również w przypadku obrońców korzystanie z wolności słowa niesie z sobą "obowiązki i odpowiedzialność", na co zwraca uwagę chociażby przywoływana przez londyńską organizację rekomendacja (2000) 21.[5] Należy poza tym uwzględnić, że wypowiedzi Nikuli nie pojawiły się w związku z zamiarem przekazywania informacji oraz opinii. Ważne jest również, że skarżąca, która nie jest członkiem adwokatury, nie mogła podlegać postępowaniu dyscyplinarnemu przed organami samorządu zawodowego. Gdyby nie skorzystano z kodeksu karnego, Nikula byłaby traktowana w uprzywilejowany sposób w porównaniu z członkami palestry.
Przedstawiciel władz argumentował, że prokuratorzy tworzą część aparatu sądowego i dlatego muszą się cieszyć, podobnie jak sądy, społecznym zaufaniem. Zważywszy na kluczową rolę zawodów prawniczych, można zasadnie oczekiwać od ich członków, że będą się przyczyniać do właściwego sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Chociaż granice dopuszczalnej krytyki są w odniesieniu do urzędników publicznych szersze niż wobec osób prywatnych, sądy krajowe znajdowały się w lepszej sytuacji niż sędzia międzynarodowy, aby określić, jak winna przedstawiać się równowaga różnych wchodzących w grę interesów, włączając w to godność zawodu prawniczego. Podkreślono, że Nikula została ukarana za zarzucenie prokuratorowi, iż działał wbrew swym zawodowym obowiązkom, dopuszczając się tym samym wykroczenia. Taka sugestia nie była ani konieczna, ani użyteczna z punktu widzenia funkcji obrończych. Obrońca innej osoby oskarżanej w tym samym procesie również sprzeciwił się przesłuchaniu S.S. jako świadka, ale zrobił to bez insynuacji mówiących o "zamierzonym" i "rażącym nadużyciu" oraz "wyssanych z palca oskarżeniach". Ostre sformułowania zostały przygotowane przez Nikulę przed posiedzeniem sądu, nie mogą być zatem zrównane z określeniami, jakie pojawiają się w czasie gorącej i spontanicznej słownej wymiany poglądów. Zarzuty były poważne. Gdyby obrońcy udało się wykazać prawdziwość swych oskarżeń, prokurator mógłby zostać skazany na karę więzienia i zwolniony z pracy. Reprezentant władz przyznał, że groźba ścigania za zniesławienie, przyjmującego tak formę prywatnego oskarżenia wnoszonego przez urzędnika publicznego jak i oskarżenia z urzędu, może wywierać wpływ na wolność słowa obrońcy, powstrzymując od wypowiadania nawet zrozumiałej i akceptowanej krytyki. W sprawie Nikuli ingerencja była jednak proporcjonalna do chronionego celu, przybierając ostatecznie formę jedynie skazania bez sankcji karnej. Sądy krajowe nie przekroczyły więc przysługującego im marginesu swobody ocen.
Przystępując do odpowiedzi na argumenty przedstawione przez strony, Trybunał przypomniał najpierw ogólne zasady, które zostały sformułowane w jego wcześniejszym orzecznictwie i które będą miały znaczenie dla obecnej sprawy. Aby ustalić, czy ingerencja była konieczna w demokratycznym społeczeństwie, sędziowie rozważą wprowadzone ograniczenie w świetle przypadku jako całości, włączając w to treść wypowiedzi i jej kontekst. W szczególności muszą określić, czy ingerencja był "proporcjonalna do chronionego celu", czy odpowiadała "pilnej potrzebie społecznej" i czy racje podane przez sądy krajowe były "istotne i dostateczne".
Sędziowie podkreślili specjalny status, jaki prawnicy mają w systemie wymiaru sprawiedliwości. Czyni ich to pośrednikami między ludźmi a sądami. Ta szczególna pozycja tłumaczy istnienie restrykcji nakładanych na członków palestry. Ponadto sądy jako gwaranci sprawiedliwości, pełniący wyjątkową rolę w państwie prawa, muszą cieszyć się publicznym zaufaniem. Od prawników należy oczekiwać, że przyczynią się do prawidłowego sprawowania wymiaru sprawiedliwości, a tym samym podtrzymania zaufania do sądów. Prawnicy są oczywiście uprawnieni do publicznego komentowania działań wymiaru sprawiedliwości, ale formułowana przez nich krytyka nie może wykraczać poza pewne granice. Należy zatem ustalić właściwą równowagę między różnorodnymi interesami, takimi jak prawo opinii publicznej do uzyskania informacji o przebiegu postępowań sądowych i związanych z tym problemami, gwarancje prawidłowego działania sądów oraz potrzeba zachowania powagi zawodów prawniczych. Organy krajowe zachowują pewien margines swobody ocen, ale podlega on "europejskiej kontroli". W obecnej sprawie brakuje jednak okoliczności, które z takich powodów jak niewystępowanie wspólnych kryteriów ocennych w państwach członkowskich Rady Europy lub wielość koncepcji moralnych, czyniłyby ten margines swobody szerokim.[6]
Trybunał przypomniał, że granice dopuszczalnej krytyki mogą być w pewnych okolicznościach szersze w odniesieniu do urzędników publicznych wykonujących swe uprawnienia niż osób prywatnych. Nie oznacza to jednak, że urzędnicy – tak jak politycy – świadomie wystawiają każde swe słowo i działanie na publiczną kontrolę. Przeciwnie, urzędnicy muszą cieszyć się publicznym zaufaniem w warunkach wolnych od bezprawnych ingerencji, jeśli mają skutecznie wykonywać swe zadania. Konieczna może więc się okazać ochrona przed obraźliwymi atakami słownymi.[7] W rozpatrywanej sprawie potrzeba owej ochrony nie musi być rozważana w zestawieniu ze szczególnie chronioną wartością wolności prasy lub otwartej dyskusji wokół sprawy rodzącej publiczne zatroskanie, gdyż uwagi Nikuli padły w innym kontekście. Trybunał nie wyklucza również, że w pewnych sytuacjach ingerencja w swobodę wypowiedzi obrońcy, która jest związana z postępowaniem sądowym, może rodzić zagadnienia dotyczące art. 6 Konwencji, a więc prawa do rzetelnego i sprawiedliwego procesu. Zasada "równości broni" przemawia bowiem na korzyść swobodnej, a nawet gwałtownej wymiany argumentów między stronami procesowymi. Sędziowie odrzucają jednak twierdzenie skarżącej, że wolność słowa obrońcy powinna być nieograniczona.
Nikula została skazana za skrytykowanie prokuratora za czynności podjęte w czasie postępowania karnego, w którym występowała jako obrońca. Sędziowie podkreślają wagę rozróżnienia, akceptowanego w wielu krajach, między rolą prokuratora jako procesowego przeciwnika oskarżonego oraz rolą sędziego. Najogólniej mówiąc, owa różnica powinna skutkować większą ochroną przysługującą oskarżonemu, gdy krytykuje prokuratora. Inaczej jest jednak, jeśli słowne ataki są kierowane pod adresem sędziego albo sądu.
Skarżąca zarzuciła prokuratorowi bezprawne działanie, lecz jej krytyka wymierzona była w strategię celowo wybraną przez oskarżyciela, a konkretnie w dwie decyzje podjęte przed rozpoczęciem postępowania, które określono jako "manipulowanie rolami procesowymi z naruszeniem urzędowych obowiązków". Choć niektóre z użytych sformułowań były niestosowne, krytyka ograniczała się do wykonywania obowiązków prokuratorskim w jednym postępowaniu, a nie dotykała całości kwalifikacji zawodowych lub osobistych. W takim "procesowym kontekście" prokurator T. winien tolerować szeroką krytykę pochodzącą od obrońcy. Trybunał zwrócił uwagę, że twierdzenia Nikuli padły jedynie na sali sądowej i sytuację tę należy odróżnić od krytykowania sędziów lub prokuratorów za pośrednictwem mediów. Krytyczna wypowiedź nie stanowiła też personalnej obelgi.[8]
Trybunał przyznał, że Nikula nie była członkiem palestry, a przez to jej sprawa nie mogła zostać rozpoznana w postępowaniu dyscyplinarnym przed organami samorządu adwokackiego. Jako obrońca podlegała jednak nadzorowi sądu prowadzącego postępowanie. Nic nie wskazuje, by prokurator T. zwrócił się do przewodniczącego składu sędziowskiego o zareagowanie na krytykę obrończyni w inny sposób niż przez odrzucenie sprzeciwu obrony wobec wniosku o przesłuchanie świadka zaproponowanego przez oskarżenie. Sąd z własnej inicjatywy mógł też przerwać obrońcy, przywołać ją do porządku, a nawet spowodować jej odsunięcie od udziału w postępowaniu.[9] W tym kontekście Trybunał mocno podkreślił rolę sądu oraz sędziego przewodniczącego w zapewnieniu, aby strony zachowywały się właściwie, a przede wszystkim – by proces był rzetelny. Dlatego dziwić musi zajęcie się wypowiedziami sądowymi strony postępowania dopiero w innym, późniejszym postępowaniu.
Sędziowie dostrzegli, że po procesie zainicjowanym nie z urzędu, lecz w następstwie wniesienia prywatnego oskarżenia Nikula została skazana jedynie za nieumyślne zniesławienie. Ważne jest również, że Sąd Najwyższy uchylił karę grzywny, uznając czyn za drobne naruszenie prawa. Pozostał jednak obowiązek zapłacenia odszkodowania i kosztów postępowania. Nawet pomijając tę ostatnią okoliczność, groźbę następczej kontroli krytyki wypowiedzianej przez jedną stronę postępowania karnego trudno wszakże pogodzić z obowiązkiem obrońcy, aby występował gorliwie w interesie swego klienta. To przede wszystkim sami adwokaci, poddani nadzorowi sądu, powinni oceniać wagę i przydatność możliwych argumentów bez deprymującego, "schładzającego efektu" (chilling effect) towarzyszącego zagrożeniu nawet niewielką sankcją karną lub obowiązkiem zapłaty odszkodowania oraz uiszczenia kosztów postępowania. Dlatego tylko w wyjątkowych sytuacjach ograniczenie swobody wypowiedzi obrońcy, przybierające choćby postać łagodnej kary, może zostać zaakceptowane jako konieczne w demokratycznym społeczeństwie. Tak decyzja urzędu prokuratorskiego o niewszczynaniu postępowania przeciwko Nikule, jak i zdanie odrębne dwóch sędziów Sądu Najwyższego pokazują, że władze krajowe dalekie były od jednomyślności w sprawie dostatecznych podstaw dla wprowadzonego ograniczenia. Odpowiednich racji usprawiedliwiających ingerencję nie widać w decyzjach fińskich sądów. Ograniczenie nie wynikało z pilnej potrzeby społecznej. Dlatego Trybunał orzekł, że doszło do złamania Konwencji. Decyzję podjęto stosunkiem 5 głosów do 2.
Wzmocnionej ochronie podlegają wypowiedzi stron, jeśli odnoszą się do ich procesowych przeciwników. Sformułowane przez Trybunał tezy, choć powstały w związku ze sprawą ukaranego obrońcy, mają niewątpliwie szersze znaczenie – dotyczą zarówno sytuacji, gdy atakującym jest obrońca, jak i prokurator. Inaczej należy już jednak zakwalifikować krytykę uderzającą w sąd. W takim przypadku wszyscy uczestnicy postępowania, włączając adwokata i prokuratora, zobowiązani są do wykazania daleko posuniętej powściągliwości i odpowiedzialności za słowo, aby pochopnie nie podważać powagi wymiaru sprawiedliwości i procesu stosowania prawa. Większe wymagania wobec prawników mogą też istnieć, gdy zabierają głos poza salą sądową (np. poprzez prasę lub inne media), nawet jeśli komentują posunięcia swych procesowych adwersarzy.
Trybunał wypowiedział się o sądowym wyroku dotykającym obrońcę, ale jego argumentacja i konkluzje mają też zastosowanie do ewentualnych sankcji wymierzanych w postępowaniu przed organami samorządu zawodowego. Również bowiem dolegliwości pochodzące ze strony "własnej" korporacji mogą mieć równie poważne konsekwencje – powstrzymywać adwokata przed zabieraniem głosu w interesie swego klienta i krytykowaniem prokuratora. Organy dyscyplinarne muszą zatem w identyczny sposób jak sąd drobiazgowo rozważyć wszystkie interesy i racje oraz przekonująco wykazać konieczność ingerencji, kierując się kryteriami wypracowanymi w strasburskim orzecznictwie. Choć korporacja adwokacka jest formą samorządnego organizowania się grupy zawodowej, jej kompetencje wynikają z upoważnienia władzy państwowej. Organy dyscyplinarne są organami krajowymi, za których działania państwo będzie ostatecznie odpowiadało w Strasburgu.
Wreszcie, last but not least, decydując o zastosowaniu sankcji wobec adwokata zarówno sąd, jak i organ dyscyplinarny samorządu zawodowego muszą uwzględnić kontekst, w jakim padła kwestionowana wypowiedź. Polemiki, do których dochodzi na sali sądowej między obrońcą a prokuratorem, są czasami gwałtowne. To prawda, że prawnicy powinni być przyzwyczajeni do takich sytuacji, a w konsekwencji – reagować na nie z umiarem i zachowywać się taktownie. Jeśli jednak procesowy przeciwnik adwokata zachowuje się prowokująco, w spontanicznej słownej odpowiedzi można "odgryźć" się w podobny sposób. Prawnicy to przecież również ludzie...
Przypisy:
[1] Nikulę oskarżono o złamanie rozdz. 27 art. 2 kodeksu karnego. Przewidywał on, że kto zarzuca innej osobie popełnienie czynu zabronionego, winny jest zniesławienia, chyba że może wskazać uzasadnienie dla postawionych zarzutów. Jeśli sprawca działał "przy lepszej wiedzy", a więc umyślnie, dopuszczał się rozmyślnego, poważniejszego zniesławienia. Według wykładni przyjętej przez sąd apelacyjny do popełnienia przestępstwa nieumyślnego zniesławienia nie wystarcza samo przedstawienie niepopartego racjami zarzutu dopuszczenia się czynu zabronionego, lecz dodatkowo zarzut ów musi narażać na obrazę lub być w stanie przeszkodzić w życiu zawodowym lub karierze.
[2] Dwaj sędziowie, którzy znaleźli się w mniejszości wskazali, że w sprawie chodzi z jednej strony o swobodę wypowiedzi obrońcy, a z drugiej o możliwość stawiania podczas krytyki prokuratora zarzutu popełnienia czynu, który stanowi przestępstwo. Do istoty rzetelnego procesu należy zagwarantowanie obrońcy – w interesie jego klienta – prawa do możliwie szerokiego krytykowania prokuratora bez obawy ukarania. Jest to ważna zasada koncepcji praw człowieka, którą uznają państwa Zachodu poddane regule rządów prawa. Wszelkie ograniczenia swobody wypowiedzi w takiej sytuacji muszą podlegać wąskiej interpretacji. W konsekwencji prokurator musi tolerować nawet ostrą krytykę formułowaną pod jego adresem w czasie sądowych posiedzeń. Nikula miała prawo do kwestionowania działań prokuratora T., jednak jej twierdzenia, będące równocześnie sugestią, iż popełnił on przestępstwo, należy uznać za niestosowne. Ostre słowa i zarzuty nie oznaczają wszakże jeszcze, że doszło do zniesławienia. Publiczność obecna na sali sądu zazwyczaj podchodzi ostrożnie do słów wypowiedzianych przez strony postępowania. Nie traktuje usłyszanej krytyki literalnie. Nikula zarzuciła prokuratorowi "manipulowanie rolami procesowymi", ale nie oznaczało to twierdzenia, iż T. zrobił coś, czego faktycznie nie uczynił. Była to raczej sugestia, iż rzeczywisty cel działań prokuratora nie pokrywał się z ujawnionymi powodami. Dlatego obrońca uważała te działania za bezprawne i szkodliwe dla jej klientów. Pomimo użycia bezwarunkowego tonu jej twierdzenia należy rozumieć jako wyrażenie własnych wątpliwości w sprawie motywacji prokuratora. Zdaniem dwójki sędziów postępowanie Nikuli nie mogło obrażać T. lub przeszkodzić mu w wykonywaniu obowiązków zawodowych albo w jego karierze.
[3] Możliwość przystąpienia do postępowania "w interesie wymiaru sprawiedliwości" z własnej inicjatywy lub na wniosek prezesa Trybunału przez "każdą zainteresowaną osobę" przewiduje art. 36 ust. 2 Konwencji oraz art. 61 ust. 3 regulaminu Trybunału. Udział polega na przedkładaniu pisemnych uwag (bardzo często opisują one praktykę istniejącą w państwach demokratycznych i starają się zidentyfikować wspólny standard) oraz na uczestniczeniu w rozprawach.
[4] Tłumaczenie opublikowane w Dzienniku Ustaw (1993 r., nr 61, poz. 284; zm. 1995 r., nr 36, poz. 175-177) zawiera kilka błędów, na które zwracano uwagę w polskiej literaturze, m.in. L. Gardocki, Europejskie standardy wolności wypowiedzi a polskie prawo karne, "Państwo i Prawo" 1993, nr 3, s. 11; P. Hofmański, Komentarz do wybranych przepisów Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, w: Standardy prawne Rady Europy. Tekst i komentarze. Prawo karne, Warszawa: Oficyna Naukowa 1997, s. 103; M.A. Nowicki, Europejska Konwencja Praw Człowieka. Wybór orzecznictwa, Warszawa: Beck 1999, s. 404. Przytoczony przez mnie tekst zawiera już korygujące "retusze".
[5] Zasada III:4 mówi, iż prawnicy powinni szanować sędziów oraz wykonywać swe obowiązki wobec sądów w sposób zgodny z prawnymi oraz innymi regułami krajowymi jak i zawodowymi standardami.
[6] Przytaczając owe zasady, Trybunał powołał się na orzeczenia w sprawach Schöpfer przeciwko Szwajcarii (20 maja 1998 r.), Sunday Times przeciwko Wielkiej Brytanii, nr 1 (26 kwietnia 1979 r.) oraz Handyside przeciwko Wielkiej Brytanii (7 grudnia 1976 r.). Wszystkie te wyroki omawiam w mojej książce Swoboda wypowiedzi w orzeczeniach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, Kraków: Zakamycze 2002.
[7] Trybunał przypomniał swe tezy sformułowane w orzeczeniu Janowski przeciwko Polsce (21 stycznia 1999 r.). Omówienie jw.
[8] Sędziowie wskazali więc, że przypadek Nikuli należy odróżnić od spraw W.R przeciwko Austrii (30 czerwca 1997 r.), gdzie sędzia został nazwany "śmiesznym" oraz Mahler przeciwko Niemcom (14 stycznia 1998 r.), gdzie obrońca powiedział, iż prokurator napisał akt oskarżenia "w stanie kompletnego upojenia". W obu decyzjach Komisja uznała, iż wymierzone sankcje nie naruszały art. 10.
[9] Zgodnie z rozdz. 15 art. 10a fińskiego kodeksu postępowania karnego sąd może odsunąć od udziału w postępowaniu przedstawiciela prawnego zachowującego się w niewłaściwy sposób. Identyczne uprawnienie sąd ma wobec prawnika wyznaczonego na obrońcę w ramach pomocy prawnej (art. 15 ustawy o zwolnieniach z kosztów postępowania).