Okoliczności sprawy
Wnioskodawcą był Nikos Kokkinakis, emerytowany biznesmen mieszkający na Krecie. W 1936 r. został Świadkiem Jehowy i od tego czasu był aresztowany ponad 60 razy za prozelityzm. Kilkakrotnie internowano go na różnych wyspach Morza Egejskiego1.
2 marca 1986 r. Kokkinakis w towarzystwie żony zapukał do pewnego domu i wdał się w rozmowę z jego właścicielką Georgią Kyriakaki. Mąż kobiety, kantor w lokalnej cerkwi, wezwał policję. Parę Świadków Jehowy przewieziono na posterunek; zwolniono ich następnego dnia.
Postępowanie przed sądami krajowymi
Państwo Kokkinakis oskarżono o prozelityzm2. Skazano ich na 4 miesiące więzienia, które mogło ulec zamianie na karę pieniężną według przelicznika: 1 dzień = 400 drachm. Oboje mieli ponadto zapłacić grzywnę 10 tys. drachm. Sąd uznał, że wykorzystując naiwność i niedoświadczenie p. Kyriakaki, oskarżeni dostali się do jej domu. Oznajmili, że przynoszą dobrą nowinę, po czym zaczęli czytać fragmenty Pisma św. i interpretować je w sposób, który zmierzał do podważenia jej wiary.
Sąd apelacyjny uchylił karę więzienia wobec Elissavety Kokkinakis, gdyż towarzyszyła jedynie mężowi, a Nikosowi zmniejszył ją do 3 miesięcy. Sędziowie stwierdzili, że czyn spełniał wszelkie cechy zabronionego prozelityzmu. Nikos Kokkinakis wykorzystał naiwność, niedoświadczenie i słaby intelekt gospodyni, by podjąć próbę zmiany jej przekonań religijnych. Sugerując, że przynosi dobrą nowinę, dostał się do jej domu. Następnie zaczął rozmowę od przedstawienia postaci Olofa Palme i pacyfistycznych poglądów. Później przystąpił do czytania i wyjaśniania fragmentów Pisma św. w sposób, który zmierzał do podważenia poglądów religijnych rozmówczyni. Przed sądem p. Kyriakaki oznajmiła, że gdyby goście powiedzieli, że są Świadkami Jehowy, nie wpuściłaby ich do domu. Stwierdziła również, że chociaż Kokkinakis mógł powiedzieć pewne rzeczy, by podważyć jej wiarę, przeprowadzona rozmowa nie miała na nią wpływu. Z wyrokiem nie zgodził się jeden z sędziów, który wskazał, że w czasie postępowania nie wykazano, iż p. Kyriakaki była osobą niedoświadczoną, naiwną lub słabego intelektu. Była żoną kantora i rozmówca nie mógł jej "skusić", by stała się członkiem Świadków Jehowy.
Kokkinakis odwołał się do Sądu Kasacyjnego. Argumentował, że § 4 ustawy 1363/1938 jest sprzeczny z konstytucją, która gwarantuje swobodę przekonań religijnych. Sędziowie nie zgodzili się z tym zarzutem i wskazali, że prawo zabrania każdego prozelityzmu, niezależnie od przekonań, które chce się podważyć. Również w tym sądzie jeden sędzia nie zgodził się z wyrokiem i sporządził zdanie odrębne.
Postępowanie przed Komisją i Trybunałem
Komisja uznała jednogłośnie, iż pogwałcono wolność sumienia i wyznania (art. 9). Równocześnie stosunkiem 11 głosów do 2 stwierdzono, że nie doszło do złamania zakazu karania bez podstawy prawnej (art. 7). Chociaż brzmienie § 4 było nieprecyzyjne, jego znaczenie sprecyzowało bogate orzecznictwo.
Przed Trybunałem Kokkinakis podniósł, że zakaz prozelityzmu jest niezgodny z Konwencją, która zgodnie z grecką konstytucją ma pierwszeństwo przed sprzecznymi z nią postanowieniami ustaw. Przekonywał, że bardzo trudno precyzyjnie wskazać granicę między prozelityzmem i prawem do zmiany religii. Kokkinakis poskarżył się ponadto na selektywne stosowanie prawa. Jego zdaniem w Grecji trudno sobie wyobrazić, by sukces odniosła skarga wniesiona przez księdza katolickiego lub pastora protestanckiego przeciwko duchownemu ortodoksyjnemu, który próbował zmienić przekonania religijne katolika lub protestanta i przyciągnąć go do swego kościoła. Jeszcze mniej prawdopodobne jest ściganie Kościoła Ortodoksyjnego za prozelityzm na rzecz "dominującej religii". Według władz greckich prawo gwarantuje swobodę praktykowania wszystkich religii. Wyznawcy mogą swobodnie wyrażać swe przekonania oraz starać się przekonać do nich innych ludzi. "Świadczenie o swej wierze" jest obowiązkiem wszystkich kościołów i chrześcijan. Należy to jednak odróżnić od "nie zasługującego na szacunek prozelityzmu", który polega na użyciu podstępu, posłużeniu się oszustwem oraz innymi moralnie nagannymi środkami, takimi jak wykorzystanie ubóstwa, słabego intelektu lub niedoświadczenia.
Trybunał wskazał, że wolność sumienia i wyznania jest jednym z fundamentów demokratycznego społeczeństwa. W przypadku osób wierzących chroni ich religijną tożsamość oraz koncepcję życia, ale ma znaczenie również dla ateistów, agnostyków, sceptyków i osób obojętnych na sprawy religii. Pluralizm, o który walczono przez wieki, jest nierozłącznie związany z demokratycznym społeczeństwem i zależy od niego. Chociaż wolność przekonań religijnych jest z zasady sprawą jednostki, zakłada również swobodę manifestowania swej religii. "Świadczenie" czynami i słowami jest elementem przekonań religijnych. Sędziowie wskazali, że wolność wyrażania poglądów religijnych obejmuje m.in. prawo do przekonywania innych o słuszności własnej religii. Bez tej możliwości prawo do zmiany religii lub przekonań pozostałoby martwą literą. By jednak zapewnić spokojne istnienie różnych religii w jednym państwie, jego władze mogą nałożyć pewne ograniczenia na sposób uzewnętrzniania przekonań. Przepisy zabraniające prozelityzmu miały chronić przed działaniami, które kwestionując poglądy innych ludzi, godzą w ich godność osobistą.
Sędziowie po uznaniu, że skazanie Kokkinakisa stanowiło ingerencję w swobodę wyznania, przystąpili do zbadania, czy działanie to mieściło się w granicach wymaganych przez Konwencję. Wnioskodawca podniósł najpierw, że ograniczenie nie było "przewidziane przez prawo". Prozelityzm nie został precyzyjnie zdefiniowany; w tekście prawa posłużono się zwrotami "w szczególności" oraz "pośrednie usiłowanie". Jego zdaniem postąpiono tak celowo, by każda rozmowa na temat religii oraz konwersja mogły być objęta dyspozycją § 4 ustawy 1363/1938. Ponadto ukaranie za złożenie oferty "moralnego wsparcia lub materialnej pomocy" oznacza wymierzenie sankcji za czyn, który nakazuje każda religia. Zdaniem władz przepis spełniał natomiast wymóg precyzyjności, gdyż podstawowym elementem przestępstwa było dopuszczenie się próby zmiany przekonań religijnych innej osoby, a zwrot "w szczególności" odnosił się jedynie do sposobu działania.
Oceniając przedstawione rację Trybunał podkreślił, że sformułowania prawa nie muszą być absolutnie ścisłe. Aby uniknąć nadmiernej sztywności i dotrzymać kroku zmieniającym się okolicznościom, wiele praw posługuje się w większym lub mniejszym stopniu pojęciami niedookreślonymi. Do tej kategorii należą przepisy o prozelityzmie. Ich doprecyzowanie należy do sądów. W Grecji istniało bogate orzecznictwo dotyczące § 4 ustawy 1363/1938. Było ono publikowane i dostępne. Należy w konsekwencji uznać, że Kokkinakis mógł w wystarczający sposób przewidzieć konsekwencje prawa i regulować swe postępowanie. Sędziowie odmówili wypowiedzenia się w sprawie zgodności przepisów o prozelityzmie z konstytucją, uznając to zagadnienie za należące do kompetencji greckich sądów.
Kokkinakis twierdził następnie, że ingerencja nie służyła uzasadnionemu celowi. Religia jest "stałym i odnawiającym się pulsowaniem ludzkiej myśli" i nie można jej wykluczyć z publicznej debaty. Dlatego należy szczególnie wnikliwie zważyć wchodzące w grę prawa. Swobodę przekonań można poddać tylko minimalnej kontroli, gdyż inaczej stworzy się "osobliwe społeczeństwo milczących zwierząt, które myślą, lecz swych myśli nie ujawniają, które mówią, lecz się nie porozumiewają, które żyją, lecz nie współżyją". Natomiast według władz demokratyczne państwo jest uprawnione do podjęcia działań zabezpieczających spokojne korzystanie z wolności osobistych wszystkim ludziom, którzy zamieszkują jego terytorium. Oznacza to m.in. wprowadzenie instrumentów gwarantujących ochronę przekonań religijnych i ludzkiej godności przed atakami, które są dokonywane przy użyciu oszustw oraz niemoralnych środków. Zdaniem Trybunału działania podjęte przez władze zmierzały do uzasadnionego celu, tj. służyły ochronie praw i wolności innych osób.
Ostatnim zagadnieniem pozostało stwierdzenie, czy ingerencja była konieczna w demokratycznym społeczeństwie. Według wnioskodawcy działanie władz pozbawiło go prawa dyskutowania o sprawach religijnych z jego sąsiadami. Przemyślenia, które wynikają z przekonań religijnych i opierają się na wspólnych chrześcijanom księgach świętych, nie mogą naruszać prawa innych osób. Sądy greckie ukarały go nie "za to, co zrobił, lecz za to, kim jest". Władze twierdziły natomiast, że skazanie nastąpiło na podstawie oczywistych faktów – Kokkinakis pod fałszywym pretekstem dostał się do domu p. Kyriakaki i starał się podważyć jej przekonania religijne. Przekonywały, że jeśli państwo pozostałoby obojętne na ataki na swobodę poglądów religijnych, doprowadziłoby to najprawdopodobniej do niepokojów i naruszenia spokoju publicznego.
Trybunał przypomniał najpierw, że państwu przysługuje pewien krajowy margines ocen przy ocenie, czy istniała potrzeba dokonania ingerencji. Jego działania – zarówno legislacyjne, jak i sądowe – podlegają jednak kontroli "z europejskiej perspektywy". Trybunał sprawdza, czy środki zastosowane przez władze krajowe były uzasadnione i proporcjonalne. Analizuje je w kontekście okoliczności sprawy.
Zdaniem sędziów należy dokonać rozróżnienia "świadczenia o wierze" i nagannego prozelityzmu. Pierwsze jest konsekwencją prawdziwego ewangelicznego głoszenia wiary i zgodnie z raportem Światowej Rady Kościołów z 1956 r. stanowi element misji oraz jest obowiązkiem każdego chrześcijanina i kościoła. Drugi jest natomiast wypaczoną wersją świadczenia. Zgodnie z tym samym raportem naganny prozelityzm, zmierzając do uzyskania nowych wyznawców, może przyjąć formę oferowania materialnych i społecznych korzyści osobom znajdującym się w potrzebie. W skrajnej postaci polega nawet na intensywnej indoktrynacji i przemocy. Działań takich nie da się pogodzić z szacunkiem dla cudzych przekonań, swobodą przekonań i religii. Dlatego § 4 ustawy 1363/1938 jest zgodny ze wspomnianymi zasadami tak długo, jak chroni przed niewłaściwym prozelityzmem.
Trybunał nie znalazł jednak w decyzjach greckich sądów wystarczającego wskazania, jakimi nagannymi środkami posłużył się Kokkinakis. Nie udowodniono więc, że istniała "pilna potrzeba społeczna" usprawiedliwiająca skazanie. Zastosowany środek nie był proporcjonalny do chronionego celu. Decyzję o złamaniu art. 9 podjęto stosunkiem 6 głosów do 3.
Sędziowie nie zgadzający się z orzeczeniem wyrazili swe poglądy w dwóch zdaniach odrębnych. Wskazali, że "nauczanie", które jest elementem wolności wyznania i przekonań znajdującym się pod ochroną Konwencji, nie może być rozumiane jako zgoda na działania zmierzające do "usidlenia" innej osoby, zdominowania jej intelektu i ostatecznie – "nawrócenia" na własną religię. Tolerancja religijna zakłada szacunek dla cudzych przekonań religijnych. Sędzia grecki nazwał natomiast Kokkinakisa "zawziętym adeptem prozelityzmu, specjalistą od konwersji, męczennikiem, którego wcześniejsze wyroki jedynie utwardziły w waleczności". P. Kyriakaki była natomiast "idealną ofiarą, naiwną kobietą, żoną kantora w cerkwi (cóż za triumf, jeśli udałoby się ją nawrócić)". Kokkinakis "rzucił się na nią, zadął, że przychodzi, by oznajmić dobrą nowinę (gra słów jest oczywista, ale bez wątpienia nie dla niej), doprowadził do tego, iż wpuściła go do środka i niczym doświadczony komiwojażer albo sprawny dostawca wiary wyciągnął i zaprezentował swe intelektualne towary zręcznie przybrane obietnicą powszechnego pokoju oraz promieniującej szczęśliwości. Któż nie pragnie pokoju i szczęśliwości? Czy jest to zwykłe przedstawienie przekonań religijnych, czy też próba omamienia prostej duszy żony kantora? Czy Konwencja zezwala na takie zabiegi? Z pewnością nie!". Sędzia wskazywał ponadto, że przepisów zabraniających prozelityzmu nie wydano, by chronić dominujący Kościół Ortodoksyjny, lecz dotyczą one każdej formy nagannego przekonywania do własnych poglądów religijnych.
Warte zauważenia są opinie równoległe (a więc sporządzone przez sędziów, którzy zgadzając się z rozstrzygnięciem wskazywali, że powinno się do niego dojść przy użyciu innej argumentacji). Przekonywano w nich, że przepisy zabraniające prozelityzmu jako takie są sprzeczne z Konwencją. Nie zgodzono się zatem z zastosowanym przez Trybunał rozróżnieniem właściwego "świadczenia wiary" i nagannego prozelityzmu. Przekonywanie do własnych poglądów religijnych jest w tak istotny sposób związane ze swobodą wyznania, że nie może podlegać ograniczeniom. Ewentualne nadużycia mogą być wystarczająco ścigane i karane na podstawie innych przepisów prawa.
Skutki wyroku:
W okólniku z 3 sierpnia 1993 r. Minister Sprawiedliwości zwrócił uwagę właściwym władzom na potrzebę interpretowania i stosowania greckiego prawa w sposób zgodny z orzeczeniem. Od 1994 r. w Grecji wytoczono tylko 2 oskarżenia za prozelityzm skierowany do osób nieletnich.
Przypisy:
1Świadkowie Jehowy działają w Grecji od 1922 r. Obecnie ich liczbę szacuje się na 25-70 tys. Według statystyk przedstawionych przez Kokkinakisa Trybunałowi, od przywrócenia demokracji w 1975 r. do 1992 r. aresztowano 4 400 wyznawców, oskarżeniem objęto później 1 233, a skazano 208. Władze greckie wskazywały natomiast na zmniejszającą się liczbę skazań – ich zdaniem z 260 osób aresztowanych w latach 1991-92 skazano tylko 7.
2Podstawą był § 4 ustawy 1363/1938 po zmianach dokonanych § 2 ustawy 1672/1939, który oznajmia:
"1. Kto dopuszcza się prozelityzmu podlega
karze więzienia i grzywny w wysokości 1.000-50.000 drachm; sąd skazując
sprawcę może go ponadto poddać nadzorowi policyjnemu na okres od 6 miesięcy
do 1 roku. Kara więzienia nie może być zamieniona na grzywnę.
2. Przez prozelityzm rozumie się w szczególności
każde bezpośrednie lub pośrednie usiłowanie wpłynięcia na religijne
przekonania osoby innego wyznania dokonywane w celu podważenia jej przekonań.
Przybierać ono może postać przekupienia (inducement)
lub obietnicy przekupienia, moralnego wsparcia albo materialnej pomocy,
bądź jest działaniem, które polega na posłużeniu się na nieuczciwym
środkiem lub na wykorzystaniu niedoświadczenia, ufności, potrzeby, słabego
intelektu lub naiwności.
3. Popełnienie wykroczenia w szkole lub
innej instytucji edukacyjnej albo dobroczynnej stanowi okoliczność obciążającą".
W konstytucji religia ortodoksyjna uznana jest za dominującą (art. 3), a prozelityzm zabroniony (art. 13). Definicję prozelityzmu sprecyzowało orzecznictwo. "Czysto duchowe nauczanie" nie jest naruszeniem prawa, nawet jeśli łączy się ze wskazaniem błędów innej religii i zmierza do porzucenia przez jej wyznawców dotychczasowych przekonań. Dopiero natarczywe próby zmiany wyznania osoby należącej do "dominującej religii", które nie są związane z "duchowym nauczaniem", stanowią przestępstwo (wyrok Najwyższego Sądu Administracyjnego z 1953 r.). Sądy greckie uznały, że winnymi prozelityzmu są osoby, które porównały świętych do "postaci adorujących ścianę", jednego ze świętych do "ciała wypchanego bawełną", a kościół do teatru, targowiska oraz kina. Jako przestępstwo zakwalifikowano obietnicę udzielenia pomocy mieszkaniowej uchodźcom pod warunkiem, że przejdą do Kościoła Unickiego, ofertę stypendium na studia za granicą, jeśli odejdzie się od Kościoła Ortodoksyjnego, rozsyłanie broszur do duchownych prawosławnych, rozprowadzanie literatury religijnej wśród "niepiśmiennych chłopów" i ich dzieci, obietnicę uzyskania pomocy materialnej w zamian za opuszczenie kościoła, który jest "wyzyskiwaczem społeczeństwa". Sąd Kasacyjny wskazał ponadto, że zwrot "w szczególności" oznacza, iż opis przestępstwa nie jest pełny, lecz obejmuje wszystkie formy bezpośredniego lub pośredniego wpłynięcia na poglądy religijne. Świadkowie Jehowy byli wielokrotnie karani za "natarczywe" głoszenie swej religii (m.in. przez dostawanie się do domów, udając chrześcijan rozpowszechniających "dobrą nowinę", próbę wręczenia broszury księdzu prawosławnemu po zatrzymaniu jego samochodu, a także oskarżanie Kościoła Ortodoksyjnego, iż jest "źródłem cierpień świata"). Sądy uznawały równocześnie, że rozprowadzanie broszur po niezwykle niskich cenach i rozdawanie materiałów religijnych nie jest przestępstwem. Do 1975 r. Świadkowie Jehowy ścigani byli także na podstawie przepisów o zapobieganiu komunizmowi i o zapewnieniu porządku społecznego.