Okoliczności sprawy
Pierwszym wnioskodawcą był archeolog z Warszawy, który działał również w imieniu dwóch pozostałych autorek skargi – swych córek. Chodziły one do szkół – jedna do podstawowej, a druga do średniej. Młodsza z córek zgodnie z życzeniem ojca nie uczęszczała na lekcje religii. Odbywały się one w środku zajęć szkolnych. W szkole nie zorganizowano alternatywnych lekcji etyki i dziewczynka musiała spędzić wolną godzinę na korytarzu. Wielokrotnie zmuszona była odpowiadać nauczycielom, dlaczego nie jest na lekcjach. Jeden z nich powiedział jej kiedyś, że byłoby lepiej, gdyby zaczęła uczęszczać na zajęcia z religii. Pytania o powody nieobecności na lekcjach z religii zadawali też inni uczniowie. Ostatecznie, by uniknąć kłopotliwych sytuacji, uczennica postanowiła, wbrew woli rodziców, brać udział w zajęciach. Ojciec dziewczynki zwrócił się do dyrektora szkoły o umieszczenie zajęć z religii na pierwszej lub ostatniej lekcji, tak aby jego córka mogła wychodzić do szkoły później lub wcześniej z niej wracać. Wskazywał, że córka czuła się coraz bardziej przygnębiona oraz odrzucona. Prośba o zmianę planu zajęć została odrzucona "ze względów organizacyjnych".
Świadectwo szkolne dziewczynki za rok 1992/93 nie wymieniało przedmiotu religia/etyka, gdyż nie uczęszczała ona na lekcje przez okres dostatecznie długi, aby otrzymać ocenę.
Starszej córce rodzice pozostawili samodzielne podjęcie decyzji w sprawie uczestnictwa w zajęciach z religii bądź etyki. Wybrała ona etykę. Nas jej świadectwie znalazła się ocena z przedmiotu religia/etyka.
Mimo iż na lekcje religii w szkołach uczęszcza zdecydowana większość uczniów, sposób wprowadzenia religii do szkół, organizacja zajęć oraz obecność na świadectwie ocen z tego przedmiotu wywołały szereg kontrowersji. W sierpniu 1990 r. minister edukacji wydał dwa zarządzenia umożliwiające naukę religii w szkołach. Podstawą uczestnictwa była decyzja rodziców (w szkole podstawowej) bądź uczniów (w średniej). Ocena z religii miała znaleźć się na oddzielnym świadectwie. Kilka przepisów tych zarządzeń zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego rzecznik praw obywatelskich, zarzucając im niezgodność z postanowieniami ustawy o gwarancjach swobód religijnych z 1989 r. W szczególności argumentował, że doszło do naruszenia prawa do milczenia w sprawach światopoglądowych (art. 1 pkt. 5). W orzeczeniu z 30 stycznia 1991 r. Trybunał uznał jednak, że dobrowolna nauka religii nie łamie ustawy z 1989 r. Sędziowie wskazali, że deklaracja w sprawie zajęć z religii nie zmusza nikogo do ujawnienia swego światopoglądu, gdyż zarówno osoba niewierząca może zgodzić się na udział jej dziecka w lekcjach religii, jak i wierzący powstrzymać się od takiej decyzji. W orzeczeniu zwrócono również uwagę, że prawo do milczenia nie może być interpretowane jako obowiązek milczenia.
W kwietniu 1992 minister edukacji opublikował nowe zarządzenie dotyczące organizacji lekcji religii w szkołach publicznych. Oznajmiało ono, że zajęcia są dobrowolne, a dla osób, które nie chcą w nich uczestniczyć, zostaną zorganizowane lekcje z etyki. Wykluczono, by na świadectwie szkolnym znalazły się dane mogące zidentyfikować, w których zajęciach uczeń brał udział. Widnieć na nim miała ocena z przedmiotu "religia/etyka".
W sierpniu 1992 r. rzecznik praw obywatelskich ponownie wniósł skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdaniem, obecność oceny z religii na świadectwie oznaczała złamanie zasady rozdziału państwa i kościoła oraz prawa do milczenia w sprawie przekonań. W wyroku z 30 kwietnia 1993 r. sędziowie uznali, że ocena z przedmiotu religia/etyka nie ujawnia, na jakie zajęcia uczęszczał uczeń. Dlatego w ogóle nie zaszła potrzeba podjęcia analizy, czy doszło do naruszenia prawa do milczenia.
Postępowanie przed Komisją
Poza naruszeniem art. 9 wnioskodawcy wskazali na złamanie prawa do prywatności (art. 8) oraz zakazu dyskryminacji (art. 14) i poniżającego traktowania (art. 3).
Władze polskie zarzuciły wnioskodawcom, że w sprawie zarzutu dotyczącego nacisków na młodszą z córek nie wyczerpali dostępnych w kraju środków dochodzenia swych praw. Mogli zwrócić się o wszczęcie postępowania karnego albo wnieść skargę do dyrektora szkoły lub lokalnej administracji szkolnej. Chociaż ojciec przedstawił dyrektorowi swe zastrzeżenia dotyczące planu lekcji, po otrzymaniu odpowiedzi, że zmiany są niemożliwe ze względów organizacyjnych, nie kontynuował sprawy przed wyższymi władzami. Nie wspomniał też słowa o naciskach wywieranych na jego córkę. W odpowiedzi C. wskazał, że w Polsce osoba posiadająca zastrzeżenia wobec planu zajęć nie ma możliwości wniesienia sprawy do sądu. Skarga do władz szkolnych wyższego szczebla byłaby natomiast nieskuteczna, gdyż dotyczyła organizacji lekcji, a więc zagadnienia pozostawionego dyrekcjom poszczególnych szkół. Także wszczęcia postępowania karnego nie można poważnie rozważać, gdyż było oczywiste, że działania władz szkolnych, w tym nieformalne naciski na uczennicę, nie stanowiły przestępstwa.
Komisja przypomniała, że zarzut braku wyczerpania środków krajowych można przyjąć tylko wtedy, gdy istniały efektywne środki obrony praw, których naruszenie sugerowano. Sytuacja taka nie zaistniała w Polsce, gdyż dostępne w niej procedury i prawo dotyczyły innych zagadnień niż podniesione przez wnioskodawców.
Po przejściu do właściwych rozważań Trybunał przypomniał, że art. 9 chroni przed religijną indoktrynacją prowadzoną przez państwo. W obecnej sprawie nic jednak nie wskazuje, by ojciec był indoktrynowany lub przeszkodzono mu w wyrażaniu przekonań. Jego córki nie musiały natomiast uczęszczać na lekcje religii, które miały dobrowolny charakter. Należy więc uznać, że skarga jest w oczywisty sposób pozbawiona podstaw.
Sędziowie stwierdzili również, że nie złamano art. 8 (prawo do prywatności) oraz art. 3 (wolność od poniżającego traktowania), gdyż w odniesieniu do nacisków (do jakich miało dojść szczególnie w przypadku młodszej córki) skarżący nie wykazali, że osiągnęły dostatecznie poważny stopień, aby można je uznać za brak poszanowania lub ingerencję w prawo chronione przez Konwencję.